Dawid Mazur

TOP TEAM | Centrum Kettlebell Polska

Cześć!
Nazywam się Dawid Mazur i odkąd pamiętam lubię czerpać satysfakcję z tego, że robię rzeczy, które większość ludzi (niestety) uznaje za zbyt niekomfortowe. Dlatego właśnie mam ten przywilej otaczać się wspaniałymi osobami, które również nieustannie podnoszą sobie poprzeczkę.

Lubię się sprawdzać i w moim procesie treningowym nadrzędnym celem zawsze było poprawianie swojej ogólnej sprawności i rozwijanie umiejętności, które ułatwić mogą najróżniejsze wyzwania dnia codziennego, nawet te, które mogą wydawać się najbardziej abstrakcyjne. Pięc lat temu moje pojęcie o treningu siłowym i wytrzymałościowym odmienił Crossfit, który według swoich założeń idealnie wpisywał się w te potrzeby. Następny Game Changerem były właśnie Kettlebells i metoda Hardstyle. W tym miejscu ogromne podziękowania należą się osobie, która wprowadziła mnie w świat kettli i swoją trenerską osobowością z pewnością w dużej mierze sprawiła, że nie znudziłem się po trzech treningach, a wręcz przeciwnie – czułem się zaintrygowany „czarami” jakimi wydawały mi się pierwsze obserwowane snatche i inne finezyjne wygibasy z kulkami. Mowa tu o Kamilu Torczewskim, na którego zajęcia w CrossFit Wrocław trafiłem na początku studiów, świeżo po przeprowadzce do Wrocławia. Później wszystko poszło już z górki.

Podejście do Top Team było czymś co w mojej głowie gnieździło się od dawna, jednak wcześniej zabrakło wystarczającego zdecydowania i pod natłokiem innych celów zawsze schodziło to na dalszy
plan. Tak naprawdę to dopiero okres pandemii sprawił, że zabunkrowałem się w domu z odważnikami sumiennie poświęcając czas na przygotowania i po dwóch miesiącach mamy tego efekt. Myślę jednak, że na ten sukces złożyła się nie tylko własna włożona praca i determinacja, ale także czynniki zewnętrzne w postaci całego środowiska, które zapewnia mi wiele motywacji.

Wielkie podziękowania kieruję dla całej familii CrossFit Wrocław – trenerów, klubowiczów i wszystkich ludzi tworzących to nasze wspólne i wyjątkowe miejsce. Dzięki dla mojej kochanej Martynki za to, że podzielamy wspólną pasję – teraz ostatnia prosta do twojej czerwonej koszulki! Kibicuję całym sercem! Dzięki także dla Bartka Bolechowskiego, który na pewnym etapie zdecydowanie dołożył także swoje trzy grosze do mojego progressu (twoje maratony ciężkich swingów będę wspominał czule jeszcze przez długi czas). Pozdrowienia również dla całej ekipy GKMA z Jarkiem Rogowskim na czele – na następnym obozie liczę, że coś wspólnie pomachamy żelastwem ( Łukasz Szulc – nie zapominam też i o twojej koszulce, czekam z niecierpliwością).